
A jeśli jest ich dwieście?
Toż to jest pełnia szczęścia.
Tylko, co ma wspólnego 200 sekretarek i kryptografia?
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych do generacji kluczy jednorazowych używano więźniów, sekretarek i matematyków.
Miało to miejsce w Warszawie, na ulicy Rakowieckiej.
Brzmi skomplikowanie, to prawda.
Algorytm postępowania w celu generacji kluczy jednorazowych został opisany poniżej.
W pierwszym kroku wytypowano grupę więźniów z aresztu śledczego.
Zakład ten znajdował się po drugiej stronie ulicy Rakowieckiej.
Więźniom kazano pisać ciągi liczb.
Dalej cięto te ciągi na kilkuelementowe podciągi.
Wrzucano wszystko do aparatu mieszającego i finalnie mieszano.
W dalszym kroku proszono sekretarki o losowanie kartek z bębna mieszającego oraz o zapisanie wylosowanego podciągu w zeszycie.
Następnie, sprawdzano przy pomocy matematyka losowość finalnego tworu.
Jeśli wszystko przebiegło pomyślnie to dysponowano poprawnym matematycznie kluczem jednorazowym o klauzuli ściśle fajne.